Pacyfikacja Rozdziela

Wraz z wybuchem wojny w 1939 r. żołnierze Wehrmachtu brali aktywny udział w zbrodniach popełnianych na ludności cywilnej oraz na żołnierzach polskich, którzy trafili do niewoli. Na terenie południowej Polski takim przykładem jest mało znana pacyfikacja Rozdziela, jaką 8 września 1939 r. przeprowadził I batalion 100. pułku strzelców górskich z niemieckiej 1. Dywizji Górskiej

W obronie własnych domów

Przed wybuchem wojny wieś Rozdziele znajdowała się na terenie powiatu gorlickiego w gminie Lipinki. W 1936 r. większość mieszkańców stanowiła ludność łemkowska. W samej wsi grekokatolików było 690, łacinników 33, protestantów 12 oraz 9 Żydów. W sierpniu 1939 r. kilku mieszkańców Rozdziela zostało zmobilizowanych. W szeregach Wojska Polskiego znaleźli się: Wasyl Bajus, Iwan Dudra, Michał Mościwski oraz Stefan Chanas. Zasilili oni powstały w maju 1939 r. batalion Obrony Narodowej (ON) „Gorlice”. Po 11 lipca 1939 r. znalazł się on w dyspozycji Armii „Karpaty”. Podczas działań wojennych był jednym z batalionów wchodzących w skład 2. Brygady Górskiej (BG). Batalion miał bronić dróg prowadzących od granicy słowackiej do Gorlic. Żołnierze ON pochodzili z terenów, które mieli bronić. Dlatego jak słusznie podkreślił Henryk Malinowski: Zapał do walki wśród żołnierzy ON był wielki. Mieli przecież bronić własnego powiatu, miejscowości, w których się urodzili i mieszkali, domów, w których pozostawili swoich rodziców, żony, dzieci.

Pierwsze dni wojny

Przez pierwsze dni wojny batalion ON „Gorlice” nie uczestniczył w działaniach bojowych. Dopiero 6 września nawiązał styczność z niemieckimi patrolami w rejonie Klimkówki. W związku z tym, że oddziały niemieckiej 1. Dywizji Górskiej (DG) przygotowywały się do uderzenia z rejonu Polanki Niżnej na Nowy Żmigród postanowiono wycofać 2. BG do rejonu Gorlice, Biecz, Bednarka, Harklowa. Wieczorem 7 września główne siły niemieckiej 1. DG przekroczyły granicę przy urzędzie celnym w Ożennej kierując uderzenie na Żmigród. Z kolei I batalion 100. pułku strzelców górskich 1. DG przekroczył granicę państwową w Koniecznej posuwając się przez Zdynię, Sękową, Męcinę, Wapienne na Rozdziele. Aby opóźnić marsz nieprzyjaciela dowódca baonu ON „Gorlice” kpt. Stanisław Czwiertnia pozostawił w Zdyni III pluton 2. kompanii wraz z drużyną ckm. 7 września po ciężkich walkach z nieprzyjacielem wycofał się on w kierunku Magury. Następnie w ślad za resztą batalionu dotarł do Małastowa, gdzie znajdował się rejon koncentracji. Kpt. Czwiertnia po przeprowadzonym rozpoznaniu w Koniecznej polecił, aby batalion pomaszerował w kierunku Ropicy Ruskiej. Jednak gdy dowiedział się, że w Gorlicach są już Niemcy skierował go przez Kornuty w kierunku Folusza i Żmigrodu.

Walki w Rozdzielu

Wycofujący się w kierunku na Nowy Żmigród żołnierze batalionu ON „Gorlice” mieli za zadanie opóźniać zajmowanie terenu przez wojska niemieckie tocząc z nimi potyczki. Do jednej z nich doszło w Rozdzielu, gdzie kilku żołnierzy polskich uzbrojonych w karabin maszynowy zamierzało powstrzymać Niemców. Swoją pozycję obronną ulokowali na drewnianej wieży wiertniczej, która znajdowała się w pobliżu skrzyżowania, na wzniesieniu położonym obok drogi do Wójtowej. Jednym z żołnierzy baonu ON „Gorlice”, który znajdował się na wieży był szer. Stefan Chanas pochodzący z Rozdziela, a drugim kapral o nieznanym nazwisku. Ponadto Chanas otrzymał rozkaz pilnowania porządku w Rozdzielu, aby wojsko i ludność cywilna mogła bez utrudnień pokonywać skrzyżowanie dróg Lipinki – Sękowa. Jednak wkrótce, bo 7 września, do Rozdziela, boczną drogą przez Wapienne, dotarli żołnierze niemieccy z I batalionu 100. pułku strzelców górskich, którzy chcieli odciąć drogę odwrotu wycofującym się żołnierzom Wojska Polskiego. W pobliżu cerkwi pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, niedaleko skrzyżowania zatrzymał się samochód, w którym oficer niemiecki przeglądał mapę, aby zorientować się w terenie. W tej samej chwili, gdy Niemiec zaznajamiał się z topografią, ze stogu siana stojącego w pobliżu domu Teodora Bubniaka został rzucony granat. W wyniku eksplozji uszkodzony został samochód, a oficer, który się w nim znajdował zginął. Według wspomnień Adama Barny granat rzucił szer. Stefan Chanas, a wybuch spowodował, że w Rozdzielu doszło do zaciętej i długotrwałej walki. Jednak przewaga Niemców była znacznie większa dlatego żołnierze baonu ON „Gorlice”, którzy odpowiadali ogniem z budynków gospodarczych zaczęli się cofać. Wraz z ustępującymi żołnierzami zaczęła uciekać miejscowa ludność cywilna, która chroniąc się w sąsiednich budynkach była ostrzeliwana przez Niemców.

Pierwsze ofiary

W wyniku walk wspomniany Stefan Chanas oraz ranny w głowę kapral zostali ujęci, natomiast czterech pozostałych żołnierzy zdołało uciec z Rozdziela. Taką wersję zdarzeń podali w swojej relacji mieszkańcy Rozdziela: S. Czajka, Mikołaj Dudra, Bazyli i Maria Jurczak. Z kolei inny mieszkaniec wsi Stefan Tylawski, podczas śledztwa, które w latach 80-tych XX w. prowadziła Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Rzeszowie, podał inną wersję zdarzeń: Było to prawdopodobnie w sobotę wieczorem. Dzień wcześniej przed wkroczeniem wojsk niemieckich wycofały się oddziały wojska polskiego. Nie wszyscy jednak żołnierze polscy wycofali się ze wsi. Trochę ich pozostało, ale ilu, tego ja nie wiem. Przez całą noc pomiędzy wycofaniem się wojsk polskich i wkroczeniem wojsk niemieckich, słychać było strzelaninę i widać było jak oświetlono tereny wokół wsi Rozdziele. Prawdopodobnie działo się to dlatego, że broniły się oddziały wojsk polskich przed nacierającymi oddziałami wojsk niemieckich. W następnym dniu po wkroczeniu wojsk niemieckich w godzinach przedpołudniowych został we wsi zastrzelony oficer wojsk niemieckich. Do takiej wersji zdarzeń przychylili się również inni przesłuchiwani mieszkańcy Rozdziela: Jan Karp, Stefan Wanca oraz Michał Rusyn. Według relacji świadków, w tym dniu Niemcy wzięli do niewoli trzech polskich żołnierzy, a jednym z nich był Stefan Chanas. Wspomniany Jan Karp podczas przesłuchania potwierdził, że rozpoznał Stefana Chanasa, którego po ujęciu Niemcy prowadzili przez wieś. Ponadto zeznał: Według opowiadań ludzi z Rozdziela to oficera niemieckiego prawdopodobnie mieli zastrzelić trzej żołnierze polscy, którzy wycofując się ze swoim wojskiem ukryli się w stogu słomy za domem Jana Bubniaka [syn Teodora]. Żołnierze ci prawdopodobnie spalili się wraz ze stogiem słomy. Z powyższego fragmentu wynika, że pierwszymi ofiarami walk w Rozdzielu byli żołnierze Wojska Polskiego. Relacje tą potwierdza dokument znajdujący się w Archiwum Muzeum Ziemi Bieckiej w Bieczu. W piśmie z 20 stycznia 1986 r. zatytułowanym: Opis walk i straceń w latach II wojny światowej z terenu wsi Rozdziele, który podpisał prezes Zarządu Koła ZBoWiD w Bieczu Ludwik Setlak, znajduje się wzmianka o śmierci trzech żołnierzy. Według tego dokumentu 8 września 1939 r. w Rozdzielu zginęło trzech, nieustalonych z nazwiska polskich żołnierzy, których ciała zostały wrzucone do płonących domów. Prawdopodobnie wśród tych, którzy zginęli był ujęty we wsi szer. Stefan Chanas oraz nieznany z nazwiska ranny kapral. Jednak z braku źródeł nie udało się potwierdzić okoliczności ich śmierci.

Pacyfikacja Rozdziela, 8 września 1939 r.

Według Czajki, Dudry i Jurczaków, Niemcy 8 września, rano chodzili po wiosce z psem i domy, do których ich zaprowadził palili. Tej wersji nie potwierdzili inni świadkowie (Karp, Wanca, Rusyn i Tylawski). Podali oni, że domy, które znajdowały się najbliżej miejsca, w którym zginął oficer a inni żołnierze niemieccy w wyniku walk odnieśli rany zostały otoczone. Następnie żołnierze z I batalionu 100. Pułku strzelców górskich schwytali ich właścicieli i w odwecie rozstrzelali. W tym dniu od kul niemieckich żołnierzy zginęli: Stefan Bajus – 26 l., Jan Dragan – 63 l., Justyna Dragan – 62 l., Teodor Borsuk – 33 l., Jan Bubniak – 38 l., Teodor Bubniak – 69 l. NastępnieNiemcy podpalili ich domy, a ciała  zamordowanych mieszkańców Rozdziela wrzucili do wnętrza płonących mieszkań. Według relacji mieszkańca Rozdziela Stefana Wancy zamordowana w tym dniu Justyna Dragan została zastrzelona w chwili, gdy niosła wodę ze studni do gaszenia dobytku. Jej ciało, tak jak pozostałych, zostało wrzucone do płonącego domu. Nieco inną wersję podali Czajka, Dudra i Jurczakowie, którzy potwierdzili rozstrzelanie wyżej wymienionych i wrzucenie ich zwłok do palących się domów. Jednak według nich do ognia żywcem został wrzucony Stefan Bajus, a w czasie strzelaniny dodatkowo miał zginąć Nikita Popiwczak. Jednak śmierć tego ostatniego nie potwierdził Urząd Stanu Cywilnego w Lipinkach. Ponadto wyżej wymienieni świadkowie podali, że w dniu pacyfikacji Rozdziela spalono również domy: Oleny Bubniak, Michała Raka, Jana Wanca i Iwana Dziadka.

„Partyzanci” z Rozdziela

W albumie żołnierza niemieckiego z I batalionu 100. pułku strzelców górskich, z którego zdjęcia są prezentowane w artykule, pod fotografiami z Rozdziela znajduje się opis: Walka z partyzantami w Rozdzielu. Opis ten świadczy, że Niemcy uznali miejscową ludność z Rozdziela za partyzantów, którzy do nich strzelali. W takim przypadku postanowili swoje działania oprzeć o specjalne dyspozycje do zarządzeń kwatermistrzowskich, które wydało Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych. Fragment jednego z nich, wydanego 4 września, dotyczącego zaopatrzenia służb tyłowych 8. Armii głosił:  Zdarzało się, że polscy cywile podejrzewani o strzelanie do wojsk niemieckich przekazywani byli w ręce policji bezpieczeństwa w celu wyjaśnienia, czy rzeczywiście dopuścili się zarzucanych im czynów. Tego rodzaju postępowanie jest bezcelowe, gdyż tylko w wyjątkowych wypadkach można post factum zebrać wystarczające dowody winy. Należy zwrócić uwagę na rozkaz naczelnego dowódcy, nakazujący rozstrzeliwywać skrytobujców i partyzantów, a także osoby cywilne przyłapane z bronią lub amunicją. W ten sposób mają być traktowani polscy cywile przebywający w domach i gospodarstwach, z których strzelano do naszych żołnierzy. W związku z tym Niemcy uznali mieszkańców Rozdziela za element wrogi i zamierzali rozstrzelać. W czasie gdy jeszcze płonęły podpalone domy żołnierze niemieccy rozeszli się po wsi i wszystkich tych, którzy w porę nie uciekli ze wsi aresztowali, a po przeszukaniu doprowadzili na łąkę w pobliże cmentarza. Według zeznań Rusyna, Wanca i Tylawskiego 8 września aresztowano około 80 mężczyzn, którzy zostali otoczeni przez Niemców szczelnym kordonem. Z kolei Adam Barna w swoich wspomnieniach podał, że podczas łapanki Niemcy doprowadzili na środek wsi około 150 mężczyzn oraz 100 kobiet i dzieci. Tą wersje potwierdził inny mieszkaniec wsi Jan Karp, który podał, że w tym dniu Niemcy doprowadzili mężczyzn i kobiety z dziećmi na łąkę koło kościoła. Przed mieszkańcami Rozdziela, w odległości około 50 metrów, ustawiono trzy karabiny maszynowe w celu dokonania egzekucji.

Karol Gross ratuje Rozdzielan

Szczęśliwym trafem w tłumie zgromadzonych był Karol Gross, z pochodzenia Austriak, który po bitwie gorlickiej w 1915 r. założył rodzinę i z nią gospodarował w Rozdzielu, na kilku hektarach ziemi. Dzięki jego wstawiennictwu uratował wszystkich, których Niemcy zamierzali rozstrzelać. Tak tę sytuację wspominał Adam Barna: Mieszkańcy wsi liczyli na niego. Wiele par oczu zwróconych w jego stronę, czekało, aż przemówi. Ćwierć wieku poza ojczyzną sprawiło, że trudno było mu wypowiedzieć parę słów w ojczystym języku. Kiedy wysunął się przed tłum i wyrzekł słowa: Meine Bruder ! (Moi bracia). Niemcy podeszli do niego i nakazali mu mówić. Dość długo trwała rozmowa, w której opowiedział własną historię znalezienia się w Rozdzielu i szacunku, jakim cieszy się wśród jego mieszkańców. Przekonał hitlerowców o niewinności cywilnej ludności. Uwolnili wszystkich. Gross podczas rozmowy przekonał Niemców, że podczas walk strzelali do nich jedynie żołnierze polscy. Dlatego zrezygnowali z przeprowadzenia egzekucji, jednak oświadczyli zgromadzonym mieszkańcom, że jeśli na przestrzeni 3 km od strony wioski padną strzały, to wrócą i spalą całe Rozdziele. Za pacyfikację do jakiej doszło w Rozdzielu 8 września 1939 r. byli odpowiedzialni żołnierze niemieccy z I batalionu 100. pułku strzelców górskich 1. DG. Prochy pomordowanych 6 ofiar cywilnych i prawdopodobnie 3 żołnierzy Wojska Polskiego spoczęły na cmentarzu parafialnym w Lipinkach. Do chwili obecnej nie zostały jednak upamiętnione. Pomimo upływu czasu, co miało wpływ na pewne rozbieżności w relacjach świadków, w pamięci mieszkańców Rozdziela ciągle jest żywy barbarzyński mord, którego odpuścił się niemiecki Wehrmacht na początku II wojny światowej.

Zamieszczone w artykule cytaty pochodzą z następujących publikacji i dokumentów:

1. Henryk Malinowski, Organizacja Obrony Narodowej oraz walka we wrześniu 1939 r. na terenie powiatu gorlickiego [w:] „Studia Historyczne” 1977, R. XX, z. 4 (79), s. 588.

2. OKBZH w Rzeszowie, sygn. S 3/80, Protokół przesłuchania świadka Stefana Tylawskiego z dnia 24 IV 1980 r., k. 21; Protokół przesłuchania świadka Jana Karpa z dnia 28 II 1980 r., k. 22.

3. Jochen Böhler, Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce. Wrzesień 1939. Wojna totalna, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009, s. 159.

4. Adam Barna, Chmury i słońce nad Łemkowyną, Oficyna Wydawnicza ATUT-Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe, Wrocław 2008, s. 119.

Autor: Michał Kalisz
Artykuł pochodzi z: Dodatku prasowego rzeszowskiego IPN do Nowin"

Podziel się: