W krzywym (niezupełnie) zwierciadle. Polska z perspektywy władz i ludności Związku Sowieckiego w przededniu i w czasie sowieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 r.

Zohydzanie ofiary zbrojnej napaści przez agresora jest tak stare, jak same wojny. Rzadko który agresor przyznaje wprost, że chodzi mu o zdobycie ziemi i jej bogactw czy zagarnięcie w niewolę zamieszkującej ją ludności.

Najczęściej „winę” za agresję, której zresztą nie nazywa agresją, napastnik przerzuca na ofiarę, przypisując jej najgorsze cechy i działania, na które po prostu „musiał” odpowiedzieć używając siły zbrojnej.

   Nie inaczej było w przypadku dwóch najgorszych totalitaryzmów XX wieku: niemieckiej III Rzeszy i bolszewickiego Związku Sowieckiego. Hitler usiłował usprawiedliwić inwazję na Polskę tworząc mit polskich „prowokacji”, których – jak informował 16 sierpnia 1939 r. sowieckiego premiera i ministra spraw zagranicznych Wiaczesława Mołotowa - „(…) Niemcy zdecydowane są nie tolerować w nieskończoność”[1]. Także Związek Sowiecki na użytek dokonanej 17 września 1939 r. w sojuszu z Hitlerem agresji na Polskę sfabrykował taki obraz ofiary napaści, który w oczach świata miał ją przekonująco uzasadniać. Chyba najbardziej zdumiewającym elementem tego obrazu było twierdzenie, że…ofiara napaści nie istnieje.  

   Rekonstrukcję tworzonego latem 1939 r. przez władze sowieckie obrazu Polski zacząć wypada od oczywistego skądinąd przypomnienia, że stalinowski Związek Sowiecki był państwem policyjnym. Nie może zatem dziwić, że znaczący udział w tworzeniu obrazu zachodniego sąsiada ZSRS miała sowiecka policja polityczna – NKWD. W 1939 r. – nie wiadomo dokładnie kiedy, ale najprawdopodobniej tuż przez napaścią na Polskę – właśnie w NKWD powstał dokument, będący swoistą analizą systemu politycznego Polski. Stwierdzono w nim, że cechą charakterystyczną Polski jest „(…) wielorakość partii, ugrupowań i nurtów politycznych”[2]. Za partię rządzącą „polskiego faszyzmu” - którym to mianem określono albo obóz rządzący, albo też całą Polskę - uznano Obóz Zjednoczenia Narodowego. Ocena kolejnych partii funkcjonujących na polskiej scenie politycznej nie wypadła lepiej. Stonnictwu Narodowemu przypisano dążenie do wprowadzenia w Polsce  „dyktatury” narodu polskiego i Kościoła Katolickiego. Stronnictwo Ludowe określono mianem „dużej partii kułacko- chłopskiej”[3], trzeba jednak przyznać, że zauważono, iż Stronnictwo znajduje się w nieprzejednanej opozycji wobec „rządu piłsudczyków”. Polską Partę Socjalistyczną i żydowski BUND określono jako partie, odgrywające „zdradziecką rolę” wobec „uciskanego proletariatu” (dodatkowo partii BUND przypisano orientację „antysowiecko-trockistowską” i antyniemiecką). Jeśli chodzi o organizacje społeczne działające w Polsce, to również one nie znalazły uznania w oczach analityków z NKWD. Szczególnie ostro scharakteryzowano Związek Osadników, twierdząc, że prawie wszyscy członkowie tej organizacji, określonej mianem „szowinistyczno-patriotycznej”, „(…) są konfidentami policji i zajmują się werbunkiem agentury wysyłanej do ZSRR”[4].  Negatywny obraz polskich partii politycznych i organizacji społecznych zaprezentowany w omawianym dokumencie nie powinien właściwie dziwić: z punktu widzenia monopartyjnego systemu sowieckiego wszystkie one - cała ta „wielorakość partii, ugrupowań i nurtów politycznych” - były nie do przyjęcia.                  

     W realiach Związku Sowieckiego lat 30 – tych rozstrzygający głos we wszystkich sprawach należał jednak nie do NKWD, a do Stalina. Charakterystykę Polski, krótką ale wymowną, przedstawił on 7 września 1939 r. na Kremlu, w czasie spotkania ze swymi najbliższymi współpracownikami (m.in. sekretarzem generalnym Kominternu Gieorgijem Dymitrowem). Zaczął od uwagi, że historyczna Polska była państwem narodowym, dlatego „rewolucjoniści” bronili jej przed zniewoleniem i rozbiorami. Dzisiejsza Polska – wywodził dalej Stalin – jest państwem faszystowskim, które ciemięży Ukraińców i Białorusinów. Zatem zniszczenie Polski oznacza, że będzie o jedno państwo burżuazyjno-faszystowskie mniej. „Cóż jest w tym złego – pytał retorycznie Stalin – jeżeli w wyniku rozbicia Polski rozciągniemy system socjalistyczny na nowe tereny i ludność”[5]

 Wykładnia postrzegania Polski dana przez Stalina siódmego dnia agresji Niemiec na Polskę błyskawicznie poszła w świat. Już następnego dnia Prezydium Komitetu Wykonawczego Kominternu wysłało dyrektywę partiom komunistycznym całego świata, głoszącą, że miedzynarodowy proletariat nie  będzie bronić bronić „faszystowskiej Polski”, która uciskała inne narodowości[6].   

   Szczególne znaczenie dla kreowania przez Kreml „czarnego” wizerunku  Polski miał artykuł opublikowany 14 września 1939 r. w moskiewskiej „Prawdzie”, zatytułowany

 O wewnętrznych przyczynach klęski militarnej Polski. Po postawieniu na wstępie diagnozy, że Polska już po 10 dniach od rozpoczęcia działań wojennych przez Niemcy została rozgromiona militarnie, przedstawiono „wyjaśnienie” tego stanu rzeczy. Stwierdzono, że tak szybkiej klęski państwa polskiego nie da się wyjaśnić wyłącznie przewagą techniki niemieckiej i brakiem pomocy dla Polski ze strony Anglii i Francji. Główną przyczynę „rozsypywania się” – jak to ujęto – państwa polskiego upatrywano w prowadzonej przez Polskę polityce narodowościowej. Oto koła rządzące Polski miały uciskać i ciemiężyć mniejszości narodowe, w szczególności Ukraińców i Białorusinów, i przekształcić „Zachodnią Ukrainę i Zachodnią Białoruś”[7] w „pozbawioną praw kolonię” brutalnie eksploatowaną przez polskich obszarników. Tego typu polityka uniemożliwiła konsolidację wielonarodowościowej armii polskiej, co skutkowało klęską wojenną. Żeby jeszcze bardziej wyolbrzymić rzekomo decydujący wpływ polityki wobec mniejszości narodowych na wynik zmagań z Niemcami w artykule podano zmanipulowane dane na temat ich liczebności: Ukraińców miało być w Polsce 8 milionów (w rzeczywistości 5), a Białorusinów 3 (w rzeczywistości 1,4).[8] Nie ma potrzeby pisać, że cała diagnoza porażki Polski w wojnie z Niemcami była czystą demagogią: w 1939 r. niemieckie siły zbrojne były najpotężniejszą lądową armią świata, której w pojedynkę nie mogła stawić skutecznego oporu żadna inna. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że wbrew twierdzeniom zawartym w artykule, żołnierze narodowości niepolskiej zmobilizowani do armii polskiej twardo walczyli w jej szeregach przeciwko Niemcom. Przypadki uchylania się ich od mobilizacji czy dezercje z ich strony zdarzały się, ale miały ograniczony zasięg.[9]  

   Polska Ambasada w Związku Sowieckim domyślała się, że artykuł ogłoszony w „Prawdzie” stanowi „przygotowanie gruntu do podjęcia ewentualnej decyzji”[10]. Nie była to do końca trafna diagnoza: decyzja o uderzeniu na Polskę już zapadła, a artykuł przygotowywał grunt pod podanie jej do wiadomości publicznej. Ten sam cel miało – odnotowane również przez Ambasadę – pojawienie się tego samego dnia w moskiewskiej prasie doniesień, że w Małopolsce Wschodniej wybuchło powstanie, a Białorusini w Polsce wszczęli rozruchy dążąc do utworzenia niezależnej republiki[11]. Te bałamutne wieści miały – jak wolno sądzić - kreować Polskę jako państwo nie tylko pokonane na zachodzie przez Niemców, ale także ogarnięte „rewolucyjnym wrzeniem” – na wschodzie.

 W nocy z 16 na 17 września 1939 r. polski ambasador w Związku Sowieckim, Wacław Grzybowski, został wezwany do siedziby Ludowego Komisariatu Sprawa Zagranicznych ZSRS, gdzie odczytano mu notę podpisaną przez Mołotowa, stanowiącą uzasadnienie podjętej przez władze ZSRS decyzji o wprowadzeniu sowieckich wojsk do Polski. Stwierdzono w niej, że wojna polsko – niemiecka ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego: Polska utraciła wszystkie okręgi przemysłowe i ośrodki kulturalne, Warszawa jako stolica Polski nie istnieje, a rząd polski uległ rozkładowi i nie daje oznak życia. Oznacza to, że państwo polskie przestało istnieć. Pozbawiona kierownictwa Polska – głosiła dalej nota - stała się „(…) łatwym polem wszelkiego rodzaju niebezpiecznych i niespodziewanych akcji, mogących stać się groźbą dla ZSRR”[12]. Pokrewna ludność ukraińskiego i białoruskiego pochodzenia jest bezbronna i została pozostawiona własnemu losowi. Wobec powyższych okoliczności rząd sowiecki polecił, by wojska przekroczyły granicę i wzięły pod opiekę życie i mienie ludności „Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi”.  

  Wszystkie stwierdzenia zawarte w nocie, poza tym, że sowieckie wojska otrzymały rozkaz przekroczenia granicy z Polską miały charakter nieprawdziwy. Polska miała swój rząd, jej stolica nie została zdobyta, a Niemcy zajęli jedynie centralną i zachodnią część kraju. Wschodnia część Polski, z takimi centrami jak Lwów i Wilno, była wolna od wojsk agresora. Zresztą nawet pełny podbój kraju przez Niemcy nie dawałby Związkowi Sowieckiemu żadnego prawa do ogłaszania Polski za państwo nieistniejące. Zgodnie z prawem międzynarodowym w takiej sytuacji państwo polskie znalazłoby się pod okupacją. Stan ten nie miałby nic wspólnego z likwidacją państwowości.  

  Niemniej władze sowieckie zadbały o to, by ich wersja Polski jako kraju, który rzekomo przestał istnieć, dotarł do społeczności międzynarodowej i społeczeństwa sowieckiego: nota Mołotowa została rozesłana do wszystkich państw, z którymi ZSRS utrzymywał stosunki dyplomatyczne, wydrukowano ją też w centralnej prasie sowieckiej.  

   Rozpropagowaniu jej treści służyło także wystąpienie radiowe Mołotowa z 17 września 1939 r. W znacznej części powtarzało ono treść noty, którą odczytano polskiemu ambasadorowi ubiegłej nocy. Mołotow oświadczył, że wojna polsko-niemiecka sprawiła, iż państwo polskie faktycznie przestało istnieć: nie wiadomo, gdzie przebywa polski rząd, Warszawa nie pełni już roli stolicy państwa, a wszystkie rejony przemysłowe i większość wielkich miast zostały utracone. Polska stała się „dogodnym polem do wszelkich przypadkowości i niespodzianek”, co może stanowić zagrożenie dla ZSRS. Szef sowieckiego rządu wywodził dalej, że rząd ZSRS nie może też pozostać obojętny na los „pobratymców” – Białorusinów i Ukraińców, którzy wcześniej byli narodami pozbawionymi praw, a obecnie zostali rzuceni na pastwę losu, wobec czego „(…) polecił Dowództwu Naczelnemu Armii Czerwonej wydać rozkaz wojskom rozkaz przekroczenia granicy i wzięcia pod ochronę życia i mienia ludności Ukrainy Zachodniej i Białorusi Zachodniej”[13].

 Inwazję na Polskę uzasadniano nie tylko na szczeblu centralnym, ale również lokalnym. Np.

w „Sowietskoj Sibiri”, gazecie codziennej obwodu nowosybirskiego (wydawanej w Nowosybirsku), usprawiedliwiano udzielenie „pomocy” Ukraińcom i Białorusinom, twierdząc, że narody „Zachodniej Białorusi” i „Zachodniej Ukrainy” tylko przez „historyczną niesprawiedliwość” zostały „oderwane” od Związku Sowieckiego[14]. Była to nie wyrażona wprost, ale czytelna aluzja do przegranej w 1920 r. wojny z Polakami i granicy, która została ustanowiona w jej wyniku.  

  Przygotowując się w połowie września 1939 r. do wypełnienia ustaleń paktu z Niemcami władze sowieckie zatroszczyły się także o to, by „właściwy” obraz Polski dotarł także do żołnierzy Armii Czerwonej. W rozkazie bojowym Sztabu Frontu Białoruskiego z 16 września 1939 r. zachodniego sąsiada ZSRS przedstawiono jako państwo „obszarniczo-kapitalistyczne” rządzone przez „klikę”, która rzekomo wszczęła wojnę przeciwko Niemcom.[15] Wydany dwa dni potem przez Radę Wojenną tego Frontu rozkaz przedstawiał Polskę nie tylko jako państwo o „niesprawiedliwym” systemie społecznym, ale także „bezprawnie” sprawujące władzę swymi wschodnimi ziemiami, co ujęto w następującym wywodzie: „Wielka socjalistyczna rewolucja dała narodowi polskiemu prawo samostanowienia. Polscy obszarnicy i kapitaliści po stłumieniu ruchu rewolucyjnego robotników i chłopów zagarnęli Białoruś Zachodnią i Ukrainę Zachodnią, pozbawili te narody swej sowieckiej ojczyzny oraz zakuli je w kajdany niewoli i ucisku”[16]. Po tym „historycznym” wstępie następowała diagnoza aktualnego stanu Polski: „Na Zachodniej Ukrainie i Białorusi  – pisano – szerzy się ruch rewolucyjny. Zaczęły się wystąpienia i powstania chłopów białoruskich i ukraińskich w Polsce. Klasa robotnicza i chłopstwo Polski jednoczą siły, żeby skręcić kark swoim krwawym ciemiężcom”[17]. Jak widać w omawianym rozkazie Polska, a ściśle biorąc jej wschodnie ziemie, została przedstawiona jako kraj nieomal ogarnięty rewolucją.

  Był to obraz całkowicie zmistyfikowany. Jeśli w kraju doszło do antypolskich wystąpień Białorusinów i Ukraińców, to dopiero po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski. Część tych wystąpień była zresztą inspirowana przez komunistów[18]. W podobne tony uderzał wydany tego samego dnia przez dowódcę Frontu Białoruskiego komandarma Michaiła Kowalowa rozkaz do podległych mu wojsk, w którym pisano: „(…) od 20 lat policyjny but piłsudczyków bezkarnie depcze rodzinne ziemie naszych braci Białorusinów i Ukraińców. Ziemie te nigdy nie należały do Polaków. Te rdzennie białoruskie i ukraińskie ziemie zagarnęli polscy generałowie i obszarnicy w te dni, gdy republika sowiecka, broniąca się przed licznymi siłami kontrrewolucji, była jeszcze niedostatecznie silna”[19]. Wersja „siłowego” zajęcia „Zachodniej Ukrainy” i „Zachodniej Białorusi” przez państwo polskie była lansowana również w polskojęzycznej prasie, wydawanej przez wkraczającą do Polski Armię Czerwoną. W „Słowie Żołnierza”, gazecie wydawanej przez zarząd Polityczny Frontu Ukraińskiego, pisano (20 września 1939 r.): „ W roku 1920 pańska Polska przy poparciu państw Entanty wdarła się na terytorium Ukrainy i w bandycki sposób zagarnęła Galicję i część Białorusi”[20].

 Oczywiście twierdzenie, że ziemie wchodnie Rzeczypospolitejtylko zostały „bandycko” zagarnięte przez Polskę nie miał nic wspólnego z rzeczywistością. O przynależności tych ziem do Polski nie zadecydowała bowiem zbrojna aneksja, a akt prawa międzynarodowego: traktat pokojowy, zawarty między Polską a Związkiem Sowieckim 18 marca 1921 r. w Rydze. Polska granica wschodnia miała również uznanie mocarstw zachodnich: decyzję w tej sprawie Konferencja Ambasadorów podjęła 15 marca 1923 r. 

  Dowództwo Armii Czerwonej kreowało również zmistyfikowany obraz zaatakowanego kraju na użytek niepolskiej ludności Rzeczypospolitej; obraz ten, pokazując w czarnych barwach jej los w czasie polskich rządów, miał uzasadniać i legitymizować „wyzwolicielską” misję Armii Czerwonej. I tak w odezwie „Bracia Białorusini”, wydanej 17 września 1939 . przez wspomnianego komandarma Kowalowa, twierdzono, że od dwudziestu lat  ludność białoruska mieszkająca w Polsce znajduje się pod uciskiem polskich panów: obszarników i kapitalistów. Zabrali oni Białorusinom ich ziemię, lasy i pastwiska, i zrobili wszystko, by zrobić z nich nędzarzy. Obszarnicy zamknęli wszystkie szkoły białoruskie, pozbawiając białoruskie dzieci możliwości nauki w języku ojczystym[21]. W komentarzu można powiedzieć, że chociaż majątki ziemiańskie (w sowieckiej nomenklaturze „obszarnicze”) obejmowały około jedną-czwartą ziemi na tzw. Zachodniej Białorusi, to w całym okresie istnienia II Rzeczypospolitej ich powierzchnia malała, ponieważ wskutek parcelacji ziemia systematycznie przechodziła w ręce chłopskie. A bieda ludności na tym terenie, każdej, nie tylko białoruskiej, wynikała nie z tego, że – jak demagogicznie pisano w odezwie – panowie i obszarnicy „wysysali ostatnią krew” z Białorusinów. Brała się ona z zacofania będącego skutkiem polityki rosyjskiego zaborcy, słabych gleb, zniszczeń wojennych i nieurodzajów[22].

  Adresatem fikcyjnego obrazu Polski rozpowszechniany był przez Armię Czerwoną byli także żołnierze Wojska Polskiego. W dniu agresji komandarm Kowalow wydał do nich odezwę, wzywającą do nie stawiania oporu Armii Czerwonej. Wezwanie to uzasadniał kreśląc obraz Polski rządząnej przez obszarników i kapitalistów, za których interesy polscy żołnierze nie powinni przelewać krwi. Oczywiście w odezwie powtórzono leitmotiv sowieckiej propagandy: że Polska była gnębicielką zamieszkujących ją niepolskich narodowości, a polskie koła rządzące siały niezgodę między Polakami, Białorusinam i Ukraińcami[23].    

    Swego rodzaju ukoronowaniem antypolskiej kampanii prowadzonej przez władze sowieckie od połowy września 1939 r. był artykuł wstępny opublikowany w „Prawdzie” z 29 września 1939 r. W tekście tym Polskę, określoną mianem „sztucznie rozdętej, żyjącej z grabieży cudzych ziem”, a na dodatek „szlacheckiej”, przedstawiono jako narzędzie prowadzonej przez Anglię i Francję polityki „szczucia” na Związek Sowiecki.[24] 

  Warto zwrócić uwagę na anachroniczne postrzeganie Polski, która odrodziła się po I Wojnie Światowej, jako państwa zdominowanego przez stan szlachecki. Już w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 17 marca 1921 r. stwierdzono wszak jednoznacznie (art. 96), że „Rzeczpospolita Polska nie uznaje przywilejów rodowych ani stanowych, jak również żadnych herbów, tytułów rodowych i innych, z wyjątkiem naukowych, urzędowych i zawodowych”[25]. Regulacja ta oznaczała faktycznie likwidację stanu szlacheckiego w Polsce.

    Obraz „szlacheckiej” Polski lansowano nie tylko w stołecznej „Prawdzie”, ale także wpismach lokalnych. Przykładowo: 24 września 1939 r. we wspomnianej już nowosybirskiej „Sowietskoj Sibiri” ukazał się artykuł „Wyzwoleńcza walka narodu ukraińskiego z uciskiem polskiej szlachty i przyłączenie Ukrainy do Rosji”, w którym historię Ukraińców przedstawiono jako nie kończącą się walkę z „odwiecznym wrogiem – polską szlachtą”[26].

    A jaki był obraz Polski w społeczeństwie sowieckim ? Czy był on prostym powieleniem tego, który lansowała wszechobecna propaganda ? Czy też społeczeństwo ZSRS stworzyło sobie jakiś inny obraz zachodniego sąsiada ?

 Rozpatrując ten problem nie sposób nie zauważyć, że o poglądach panujących w społeczeństwie sowieckim wiemy bardzo niewiele. W Związku Sowieckim nie było bowiem wolności prasy ani słowa: nawet prywatne wypowiadanie opinii innych niż narzucone przez władze było kwalifikowane jako „antysowiecka agitacja” i podlegało represji karnej (najczęściej kończyło się wysłaniem na kilka lat do obozu pracy przymusowej). Najwięcej informacji o nastrojach i poglądach ludności przynoszą raporty NKWD: policja polityczna bacznie śledziła „reakcje ludności” na politykę partii i rządu, ze szczególną skrupulatnością odnotowując wypowiedzi o charakterze „antysowieckim”.

  Na podstawie tych  raportów możemy ostrożnie wnioskować, że zawarcie paktu z Niemcami wywołało wśród ludności Związku Sowieckiego rozmaite reakcje: od bezkrytycznej akceptacji „linii partii”, poprzez zaskoczenie a nawet wstrząs, po ostrą krytykę porozumienia z „faszystami”. W tym kontekście wypowiadano także opinie o Polsce. I tak np. docent Akademii Nauk Ukraińskiej Republiki Sowieckiej, Grinfeld, entuzjasta układu, podkreślał w swych wypowiedziach, że podpisanie paktu z Niemcami było znakomitym posunięciem ponieważ oznaczało izolację Polski.[27] Krytycy układu, do których zaliczał się zecer Kucharczuk z Kijowa, oceniali, że podpisanie paktu z Niemcami było sprzedaniem Polski Niemcom niczym nie różniącym się od sprzedania Niemcom Czechosłowacji w Monachium przez Anglię i Francję[28].  

   Kolejne głosy na temat układu z Niemcami oraz Polski pojawiły się zaraz po inwazji III Rzeszy na Rzeczpospolitą. I znowu były one podzielone. Akceptujący pakt z Niemcami  wskazywali, że bez niego Związek Sowiecki byłby zmuszony do walki „(…) za jakiś tam Polaków, naszych dawnych wrogów”[29]. Dążenie Hitlera do zawładnięcia Polską jedni interpretowali jak fakt pozytywny – doprowadzi ono bowiem do powstania wspólnej granicy z Niemcami i połączenia dwóch najsilniejszych państw w Europie. Inni, wprost przeciwnie, uważali, że chociaż Polacy to „wredny naród”, sąsiedztwo Niemiec nie jest lepsze, albo szli nawet dalej, zakładając, że zagarnięcie Polski to krok w kierunku planowanego przez Hitlera ataku na Związek Sowiecki[30]. Zdezorientowane, nie wiedzące o antypolskiej zmowie Niemiec i ZSRS społeczeństwo sowieckie wyrażało nawet niekiedy opinię, że przybliżanie się wojsk niemieckich do granic ZSRS to wynik decyzji Anglii i Francji by oddać Polskę Niemcom i w ten sposób doprowadzić do starcia państwa Hitlera ze Związkiem Sowieckim.

  Dokonana 1 września 1939 r. napaść Niemiec na Polskę wzbudziła w społeczeństwie sowieckim przede wszystkim współczucie dla ofiary agresji. Konstanty Simonow, we wrześniu 1939 r. młody (24 lata) korespondent wojenny w Mongolii (później znany sowiecki pisarz) wspominał: „Kiedy zaczęła się wojna Niemców z Polską, całe moje współczucie, a także współczucie moich towarzyszy w redakcji wojskowej gazety, w której wszyscy pracowaliśmy, było po stronie Polaków, z tego powodu, że silniejszy napadł na słabszego i dlatego, że pakt o nieagresji paktem, ale któż z nas chciał zwycięstwa faszystowskich Niemiec w zaczynającej się europejskiej wojnie, a tym bardziej łatwego zwycięstwa ?”[31]. Inny wart odnotowania głos współczucia z Polską, należał do agronoma Galimskiego, zatrudnionego w Ludowym Komisariacie Ziemi USRS, który 8 dnia wojny niemiecko-polskiej powiedział o Polsce: „Biedny, nieszczęśliwy kraj. Nie udaje mu się zbudować swojej niezależności. Wreszcie udało się. 20 lat [Polska – S.K.] budowała swoje życie, a teraz ginie. Biedny naród polski. Niszczyła go stara wojna [tj. I wojna światowa – S.K.], a teraz niszczy nowa”[32].  

  Głosy współczucia dla Polski odzywały się nawet wśród kadry Armii Czerwonej. W raporcie politycznym z 13 września 1939 r. o sytuacji w 13 Korpusie Strzeleckim stwierdzono, że wielu jego dowódców nie rozumie sytuacji międzynarodowej, a jako przykład owego braku orientacji podano (retoryczne) pytanie szefa sztabu tej jednostki, płk. Bołozniewa: „Dla kogo mamy więcej sympatii, dla Polski czy Niemiec ?”[33]

 Jak widać społeczeństwo sowieckie w znacznej mierze „nie nadążało” za polityką kierownictwa państwa. Wychowywane w poprzednich latach w duchu antyfaszystowskim było nadal wrogie III Rzeszy, którą – wraz z Japonią – uważało za głównego wroga Związku Sowieckiego. Chociaż przeciętny mieszkaniec państwa Stalina nie darzył sympatią także Polski – propaganda wbijała mu bowiem wciąż do głowy, że państwo polskie jest zagrożeniem i elementem „kapitalistycznego okrążenia”, w którym znajduje się Związek Sowiecki – jego niechęć do polskiego sąsiada nie osiągała takiego poziomu, jak w odniesieniu do Niemiec.

 Nie mamy informacji, jak społeczeństwo przyjmowało wspomniany artykuł O wewnętrznych przyczynach klęski militarnej Polski.

  Wiemy natomiast, że z radiowego wystąpienia Mołotowa z 17 września 1939 r. sowieckiemu społeczeństwu najbardziej trafił do przekonania argument o potrzebie udzielenia pomocy „braciom Białorusinom i Ukraińcom”[34].

  Mieszkanka Moskwy wspominała: „Kiedy sowieckie wojska wkroczyły na białoruskie i ukraińskie ziemie Polski, nie wątpiliśmy w oficjalną linię partii, że ta akcja została podjęta, by chronić mieszkańców tych terenów”[35]. Podobnie reagował wspomniany już pisarz Konstanty Simonow, który informację, że w związku z „rozpadem Polski” wojska sowieckie wkroczyły na „Zachodnią Białoruś i Zachodnią Ukrainę” przyjął – jak sam pisze – „z uczuciem bezwarunkowej radości”[36]. Czym to uzasadniał ? Generalnie złymi stosunkami Polski ze Związkiem Sowieckim w latach 20 – tych i 30- tych, za które – jak wynika z jego wywodów – winił wyłącznie Polskę. Wkroczenie Armii Czerwonej na wspomniane ziemie i ich „wyzwolenie” uważał zatem za „sprawiedliwe”, tym bardziej, że jeśli nie zająłby ich Związek Sowiecki – zajęliby je Niemcy. Potwierdzeniem powszechności tego typu reakcji jest zapis w dzienniku prowadzonym przez członka Akademii Nauk ZSRS, minaealoga i geochemika Włodzimierza Wernadskiego, z którego wynika, że „wszyscy” akceptują zajęcie „Zachodniej Ukrainy i Białorusi”. W jego komentrzu do tego faktu pobrzmiewa wielkoruska, imperialna ideologia: (…) polityka Stalina – Mołotowa – pisał Wernadski – jest realistyczna i wydaje mi się, że jest właściwa, państwowo-rosyjska”[37].

  Jednak nie wszyscy obywatele ZSRS bezrefleksyjnie godzili się z poglądem głoszonym przez władze państwowe, że państwo polskie nie istnieje, a wkroczenie wojsk sowieckich na terytorium Polski nie jest zbrojną agresją a humanitarną misją mającą na celu ochronę miejscowej ludności.

   I tak tłumacz Dragomanow, pracujący w redakcji Wydawnictwa „Sztuka” w Kijowie wyraził pogląd, że wkroczenie Armii Czerwonej do Polski to „W istocie czwarty rozbiór Polski, dokonany na mocy porozumienia między Stalinem a Hitlerem”[38]. Dość podobnie oceniał to aspirant w Instytucie Folkloru  Akademii Nauk USRS, Łanowoj, mówiąc: „Cóż powie cały świat ? Powiedzą, że wraz z faszystowskimi Niemcami dzielimy Polskę”[39]. A oto kolejna wypowiedź, inżyniera pracującego na poczcie głównej w Kijowie, Kiewlicza, w całości odrzucająca oficjalną wykładnię „wyzwolenia” Ukraińców i Białorusinów: ”Zagarnięcie przez Związek Sowiecki Zachodniej Ukrainy i Białorusi był ustalone z Niemcami jeszcze w chwili podpisywania paktu [o nieagresji – S.K.]. To nie udzielenie bratniej pomocy, a zabór cudzego terytorium”[40]. Jak widać przenikliwiej myślące jednostki domyślały się istnienia tajnej umowy z Niemcami dotyczącej podziału Polski. Uwzględniając fakt, że ZSRS był państwem policyjnym, przychodzi stwierdzić, że głosów krytykujących wkroczenie wojsk sowieckich na polskie terytorium jako agresję i zabór cudzej ziemi było całkiem niemało.  

  Wiele odnotowanych w raportach NKWD wypowiedzi obywateli ZSRS wpisywało się w oficjalną „linię” propagandy, która głosiła, że wskutek „wyzwolenia” mieszkańcy Polski znajdą się w krainie wolności i dobrobytu. Nie brakowało jednak głosów przeciwnych. Przykładem może być tu wypowiedź studenta kijowskiego Instytutu Medycznego, Homerbarta, który 24 września 1939 r. oświadczył: „Lepiej było nie wyzwalać narodów Zachodniej Ukrainy i Białorusi z ucisku [polskich] panów, bo u nas wcale nie lepiej. Za jakiś czas to odczują”[41]

     Podsumowanie tego artykułu można ująć w kilku punktach:

 

 1. Istotą kreowanego przez władze sowieckie w opisywanym okresie obrazu Polski było prezentowanie jej jako państwa, które zostało pokonane przez Niemcy i „przestało istnieć” nie z uwagi na przewagę militarną armii niemieckiej, a ze względu na słabości wewnętrzne – przede wszystkim ucisk mniejszości narodowych;

 

2.   Lansowana od 14 września 1939 r. przez władze ZSRS wersja, że Polska zakończyła swój byt państwowy wobec czego Związek Sowiecki winien udzielić pomocy zamieszkującym Polskę pobratymcom – Ukraińcom i Białorusinom nie odzwierciedlała faktycznego stanu rzeczy. Została całkowicie świadomie stworzona po to, by odsunąć od Związku Sowieckiego oskarżenie o dokonanie zbrojnej napaści. Jednoznacznie wynika to z wypowiedzi Mołotowa z 10 września 1939 r., który w rozmowie z niemieckim ambasadorem w Moskwie, Wernerem von Schulenburgiem, otwarcie stwierdził, iż „(…) rząd radziecki zamierza skorzystać z dalszego posuwania się wojsk niemieckich , żeby oświadczyć, iż Polska rozpada się w kawałki i że na skutek tego Związek Radziecki powinien przyjść z pomocą Ukraińcom i Białorusinom, którym „zagrażają” Niemcy. Pretekst ten w oczach mas przedstawi interwencję Związku Sowieckiego w szlachetnym świetle i sprawi, że Związek Radziecki nie będzie uważany za agresora”[42]

 

3.   Cele, jakie Kreml stawiał przed sobą tworząc i rozpowszechniając wyżej opisany obraz Polski zostały osiągnięte tylko częściowo. Teza o nieistnieniu państwa polskiego nie znalazła uznania ani w Anglii, ani we Francji. Rząd Zjednoczonego Królestwa w wydanym 19 września 1939 r. oświadczeniu „kategorycznie” odrzucił twierdzenie, że państwo polskie nie istnieje. W skierowanej następnego dnia do władz sowieckich nocie rząd Francji zarzucał władzom ZSRS naruszenie neutralności wobec państwa znajdującego się w stanie wojny.[43] Większe powodzenie teza ta miała w społeczeństwie sowieckim, choć jego oporna na propagandę mniejszość nie dała się przekonać, i była zdania, że wkraczając na ziemie polskie ZSRS dopuścił się agresji wobec istniejącego państwa.    

 

[1]  Białe plamy. ZSRR-Niemcy 1939-1941. Dokumenty i materiały dotyczące stosunków radziecko-niemieckich w okresie od kwietnia 1939 r. do lipca 1941 r., Vilnius 1990, s. 37.

[2] Polskie podziemie na terenach Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi w latach 1939-1941, Warszawa-Moskwa 2001, s. 37.

[3] Ibidem, s. 53.

[4] Ibidem, s. 75.

[5] Geneza Paktu Hitler-Stalin. Fakty i propaganda, pod redakcją Bogdana Musiała i Jana Szumskiego, Warszawa 2012, s. 195.

[6] W.A. Niewieżyn, Tajne plany Stalina. Propaganda sowiecka w przededniu wojny z Trzecią Rzeszą 1939-1941, Kraków 2000, s. 82.

[7] Tak w sowieckiej nomenklaturze określano wschodnie ziemie Polski. Nazewnictwo to sugerowało, że ziemie te stanowią „zachodnie” części sowieckiej Ukrainy i Białorusi.

[8] Białe plamy…, s. 86-88.

[9] Szerzej zob.: M. Rezmer, Stanowisko i udział Ukraińców w niemiecko-polskiej kampanii 1939 roku [w:] Polska-Ukraina: trudne pytania, t. 4. Materiały Międzynarodowego seminarium historycznego „Stosunki polsko-ukraińskie w latach II wojny światowej”, Warszawa 8-10 października 1998, Warszawa 1999, s. 25-26.

[10] Polskie Dokumenty Dyplomatyczne  wrzesień-grudzień 1939, Warszawa 2007, s. 80. Oczywiście chodziło o decyzję w sprawie stanowiska ZSRS wobec toczącej się wojny.

[11] Ibidem, s. 82.

[12] Agresja sowiecka na Polskę 17 września 1939 w świetle dokumentów. Geneza i skutki agresji, 1, Warszawa 1994, s. 156.

[13] Białe plamy…, s. 94.

[14] S. Uszakowa, Idieołogo-propagandistskije kampanii w praktikie funkcjonirowanija stalinskogo rieżima: nowyje podchody i istoczniki, Moskwa 2013, s. 68.

 

[15] Agresja sowiecka na Polskę 17 września 1939  w świetle dokumentów. Działania wojsk Frontu Białoruskiego, Warszawa 1995, s. 27.

[16] Ibidem, s. 50.

[17] Ibidem.

[18] M. Wierzbicki, Polacy i Białorusini w zaborze sowieckim. Stosunki polsko-białoruskie na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecka 1939-1941, Warszawa 2000, s. 199, 206.

[19] Ibidem, s. 356.

[20] Cyt. za: B. Gogol, Czerwony Sztandar. Rzecz o sowietyzacji ziem Małopolski Wschodniej wrzesień 1939-czerwiec 1941, Gdańsk 2000, s. 310.

[21] „Zachodnia Białoruś” 17 IX 1939-22 VI 1941. Wydarzenia i losy ludzkie. Rok 1939, 1, Warszawa 1998, s. 91.

[22] Szerzej zob.: K. Jasiewicz, Zagłada polskich Kresów. Ziemiaństwo polskie na Kresach Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką 1939-1941. Studium z dziejów zagłady dawnego narodu politycznego, Warszawa 1997, s. 37 i n. oraz Społeczeństwo białoruskie, litewskie i polskie na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej (Białoruś Zachodnia i Litwa Wschodnia) w latach 1939-1941, pod redakcją Małgorzaty Giżejewskiej i Tomasza Strzembosza, Warszawa 1995, s. 57 i n.

[23] „Zachodnia Białoruś”…, s. 94.

[24] S. Uszakowa, Idieołogo-propagandistskije kampanii…, s. 69.

[25] Druga Rzeczpospolita. Wybór dokumentów Aleksander Łuczak, Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 1988, s. 113.

[26] Uszakowa, 69.

[27] Radjanśki orhany derżawnoji bezpeky u 1939-czerwni 1941 r. Dokumenty HDA SB Ukrajiny, red. W. Danyłenko, S. Kokin, Kyjiw 2009, s. 968.

[28] Ibidem, s. 970.

[29] Ibidem, s. 975.

[30] Ibidem, s. 982, 986.

[31] K. Simonow, Głazami czełowieka mojego pokolienija. Rozmyszlenija o J.W. Stalinie, Moskwa 1988, s. 79.

[32] Radjański orhany…, s. 994.

[33] Agresja sowiecka na Polskę 17 września 1939 w świetle dokumentów, t. 2 Działania wojsk Frontu Ukraińskiego, Warszawa 1996, s. 30.

[34] S. Uszakowa, Idieołogo-propagandistskije kampanii…,, s. 68.

[35] M. M. Leder, My Life in Stalinist Russia, Bloomington 2001, s. 162.

[36] K. Simonow, Głazami czełowieka…, s. 80.

[37] W.I. Wiernadskij, Dniewniki 1935-1941 w dwóch knigach, kniga 2 1939-1941, Moskwa 2006, s. 56.

[38] Radjański orhany…, s. 999.

[39] Ibidem.

[40] Ibidem, s. 1000.

[41] Ibidem, s. 1055.

[42] Białe plamy…, s. 83. Na skutek protestu Niemiec wzmiankę, że stanowią oni „zagrożenie” dla Białorusinów i Ukraińców usunięto.

[43] V. Beshanov, Czerwony Blitzkrieg, Warszawa 2008, s. 70-71.

Autor: Sławomir Kalbarczyk 

Zdjęcia

Podziel się: