Słowacki wrzesień

Podpisanie we wrześniu 1938 roku układu monachijskiego stanowiło początek końca Republiki Czechosłowackiej. Niemcy, Włochy, Wielka Brytania i Francja, ponad głowami Czechów i Słowaków, zdecydowały wówczas o oderwaniu od tego państwa niemalże 30 tys. km² jego terytorium z 3,5 mln mieszkańców.

Wraz z tymi ziemiami „zniknęły” budowane przez lata linie umocnień, osłabł też potencjał militarny i ekonomiczny Czechosłowacji. Nic dziwnego, że już w marcu 1939 roku. Niemcy wkroczyli na teren Czech i stworzyli tam marionetkowy twór – Protektorat Czech i Moraw. W ten sposób Republika Czechosłowacka przestała istnieć. Zanim to jednak nastąpiło sytuację wykorzystali Słowacy ogłaszając 14 marca 1939 roku niepodległość. Mimo że formalnie stanowili odrębne państwo, byli od początku zakładnikami Hitlera. To bowiem III Rzesza gwarantowała granice Republiki Słowackiej i związała się z nią polityczno-wojskowymi układami. Hamowała też ekspansywną politykę Węgier, które dążyły do włączenia w skład swojego terytorium jak największych obszarów Słowacji. Potęga Niemiec z jednej strony chroniła młode państwo, kierowane przez prezydenta ks. Józefa Tiso, z drugiej jednak strony doprowadziła do tego, że zaczęło ono upodabniać się stopniowo do kraju faszystowskiego. Do głosu doszedł nacjonalizm i militaryzm, a w kręgach rządowych oraz wojskowych po cichu rozważano możliwość udziału armii słowackiej w wojnie przeciwko Polsce.

Stosunki II RP ze Słowacją od samego początku były skomplikowane. Mimo że Polska wspierała dążenia Słowaków do uzyskania niepodległości i niemal natychmiast nawiązała stosunki dyplomatyczne z państwem ks. Tiso, to jednak szybko zorientowała się, że nie wciągnie Słowacji do sojuszu antyniemieckiego. Problemem były również spory graniczne. Słowacy pamiętali bowiem o tym, że kiedy w 1938 roku rozpadała się Czechosłowacja Polacy zmusili rząd w Pradze do korekty granicy, przyłączając do II RP Śląsk Cieszyński oraz części Spiszu i Orawy. Była to już kolejna odsłona konfliktu granicznego, który rozgorzał po upadku Austro-Węgier, a w którym Czesi i Słowacy zyskali przewagę w 1920 roku. Wówczas to zagrożona agresją bolszewicką Polska musiała zrezygnować z części ziem za cenę dobrych stosunków z Republiką Czechosłowacką i wspierającą ją Francją.

 

Przeciw Polsce

Już w sierpniu 1939 roku na północnych terenach Słowacji, w tzw. strefie ochronnej, zaczęły koncentrować się niemieckie wojska, które formalnie zabezpieczały granicę Republiki Słowackiej, a w rzeczywistości przygotowywały się do agresji na Polskę. Jednocześnie w ostatniej dekadzie sierpnia dowództwo niemieckie zyskało prawo dysponowania słowackimi siłami zbrojnymi do ochrony terytorium republiki, co w praktyce oznaczało wzmocnienie jednostek niemieckich dywizjami słowackimi. Koncentracji wojsk na granicy z Polską towarzyszył przygotowany przez Niemców i ogłoszony w prasie oraz radiu apel ks. Tiso do mieszkańców Słowacji: Wspierajcie nasze przyjacielskie wojska niemieckie, przejeżdżające w tych poważnych chwilach przez naszą ojczyznę! [...] W celu ochrony niezawisłości i integralności terytorialnej naszego młodego Państwa Słowackiego przed zagrażającym mu polskim niebezpieczeństwem [...] na terytorium Państwa Słowackiego przybędą niemieckie oddziały wojskowe, które w razie potrzeby ramię w ramię z naszą bohaterską armią słowacką będą wspólnie bronić terytorium naszego kraju.

Mobilizację na Słowacji rozpoczęto 26 sierpnia 1939 roku. W ten sposób, w ciągu kilku dni, powstała armia o kryptonimie „Bernolák”, na której czele stanął minister obrony narodowej Słowacji – gen. Ferdinand Čatloš. W skład armii weszły początkowo trzy dywizje piechoty: 1. Dywizja „Jánošík”, 2. Dywizja „Škultéty” oraz 3. Dywizja „Rázus”. Już po wybuchu wojny dołączyła do nich tzw. Grupa Szybka „Kalinčak”. Wraz z lotnictwem i artylerią wojska słowackie liczyły 1 września 1939 roku ponad 13 tys. żołnierzy. Do tych sił należy też doliczyć wykorzystywane w działaniach dywersyjnych paramilitarne oddziały Hlinkovej Gardy oraz posterunki słowackiej Straży Finansowej (będącej odpowiednikiem polskiej Straży Granicznej). Brały one udział m.in. w przedwczesnej próbie zajęcia tunelu kolejowego na Przełęczy Jabłonkowskiej oraz w wymianie ognia z Polakami w okolicach linii kolejowej Łupków–Medzilaborce w ostatnich dniach sierpnia 1939 roku.

 

Karpackie boje

Tereny pogranicza, na które miały uderzyć połączone siły niemieckie i słowackie, stanowiły najsłabszy odcinek polskiej obrony, obsadzony przede wszystkim przez stworzoną w lipcu 1939 roku Armię „Karpaty”. Jej celem było zabezpieczenie lewego skrzydła skoncentrowanej na Śląsku Armii „Kraków”, której część sił znajdowała się również na Podhalu, oraz skuteczne opóźnianie marszu jednostek wroga w kierunku na Rzeszów i Tarnów. Była ona rozciągnięta wzdłuż całej granicy ze Słowacją i Węgrami – brakowało jej przy tym ludzi, ciężkiego sprzętu i wyposażania. Jej głównym atutem w czasie walk miał być trudny teren górski, poprzecinany rzekami i dolinami. Jak się jednak okazało nie stanowił on większego problemu dla niemieckich jednostek (złożonych m.in. z dawnych austriackich pułków alpejskich) oraz dla obeznanej z górami armii słowackiej.

Mimo że Republika Słowacka nie wypowiedziała Polsce wojny, jej żołnierze już 1 września 1939 roku wkroczyli na tereny II RP. Działania wojenne, rozpoczęte na żądanie Niemców, nie miały jednak nic wspólnego z obroną terytorium państwa ks. Tiso, lecz wyraźnie wspierały agresję wojsk Hitlera. Żołnierze słowaccy szybko podchwycili też propagandowe slogany mówiące o tym, że maszerują wyzwolić braci, którzy 20 lat musieli żyć pod obcym panowaniem, mając na myśli mieszkającą w strefie przygranicznej mniejszość słowacką.

Jako pierwsza na terytorium Polski znalazła się dywizja „Jánošík”, która ruszyła ze Starej Wsi Spiskiej w kierunku Nowego Targu i Czorsztyna. Miała ona początkowo za zadanie wesprzeć jednostki niemieckie podążające na Nowy Targ od zachodu, później zaś zdecydowano się ją wykorzystać do zabezpieczenia lewego skrzydła niemieckich pułków górskich uderzających przez Pieniny i dolinę Dunajca na Nowy Sącz. Obchodząc 3 września pozycje polskie pod Krościenkiem Słowacy zmusili Polaków do wycofania się do Ochotnicy i Tylmanowej. Tam, wspólnie z niemieckimi strzelcami górskimi, 4 i 5 września, szturmowali wzgórza bronione przez szczupłe siły Korpusu Ochrony Pogranicza i Obrony Narodowej. Po wycofaniu się jednostek polskich oddziały słowackie ruszyły w kierunku Kamienicy i po zajęciu tej miejscowości okopały się 6 września na wzgórzach nad Zalesiem. Mimo że oficjalnie realizowały zadania ochrony terytorium swojego kraju, znajdowały się w tym czasie 30 km od granicy polsko-słowackiej.

 

Płonąca granica

Kiedy dywizja „Jánošík” walczyła ramię w ramię z Niemcami w Beskidach, dywizja „Rázus” otrzymała zadanie obsadzenia granicy i związania rozciągniętych wzdłuż niej jednostek polskich. I tutaj dochodziło jednak do obustronnej wymiany ognia oraz wypadów mniejszych oddziałów na drugą stronę granicy m.in. w rejonie Piwnicznej, Muszyny i Czeremchy. Do poważniejszych starć doszło 2 września w okolicach Przełęczy Dukielskiej, po tym gdy Słowacy zastrzelili na przejściu w Barwinku por. Rajmunda Świętochowskiego. Sami opisywali ten „incydent” w następujący sposób: polski oficer z żołnierzami zrobił obchód, nie można było wziąć go do niewoli, ponieważ w samoobronie użył broni, dlatego został zastrzelony. W odwecie Polacy ostrzelali, a następnie spalili słowacki urząd celny, zajęli też pobliską miejscowość – Nižný Komárnik. 3 września kilka słowackich samochodów opancerzonych ruszyło w kierunku Tylicza licząc na to, że „z marszu” opanują tę miejscowość i zabezpieczą drogę posuwającym się za nimi oddziałom. Przywitał ich jednak ogień ze stanowisk żołnierzy 1. pułku strzelców podhalańskich, którzy skutecznie odparli atak. Na polu walki pozostał dymiący wrak jednego ze słowackich pojazdów.

Starcia dywizji na granicy trwały przez kolejne dni września. Dopiero z chwilą wycofania się polskich żołnierzy, ruszyły za nimi oddziały słowackie kierując się zasadniczo w stronę Sanoka. 10 września Słowacy zajęli bez walki położone w Bieszczadach Radoszyce i Komańczę, a następnego dnia dotarli do Baligrodu i Cisnej. Niemcy nie pozwolili im jednak na dalszy marsz na północ. Już 14 września 1939 roku jednostki słowackie zostały wycofane z działań frontowych. Według oficjalnych raportów kampania w Polsce kosztowała je 18 zabitych, 46 rannych i 11 zaginionych żołnierzy. Straty jakie zadały one Wojsku Polskiemu są trudne do oszacowania. Bez wątpienia jednak udział oddziałów słowackich nie był bez znaczenia i ułatwił w wielu miejscach działania Niemcom.

Mimo zakończenia walk wojska słowackie pozostały na tzw. terenach spornych, które politycy słowaccy spodziewali się uzyskać kosztem Polski po wygranej przez Niemcy wojnie. W tych rachubach nie pomylili się. Na mocy niemiecko-słowackiego układu Ribbentrop-Černák z 21 listopada 1939 roku polska Orawa oraz Spisz, łącznie 770 km² zamieszkanych przez 34 509 mieszkańców, przypadły Republice Słowackiej. W ten sposób obok jednego z agresorów, stała się ona również aż do 1945 roku jednym z okupantów Polski.

Autor: Dawid Golik

Podziel się: