Zbliżająca się nawałnica

Potencjał militarny Polski i Niemiec we wrześniu 1939 r. znacząco się różnił. Nie pomogły ani nowoczesna broń, ani morale żołnierzy, którzy „wypełniali do końca niewykonalne rozkazy”

Wobec ogromnej przewagi armii niemieckiej i jej środków technicznych, będziemy w wojnie regularnej pobici i walkę dłuższą będziemy mogli prowadzić tylko w formie partyzantki – powiedział marszałek Edward Śmigły-Rydz w szczerej rozmowie z prymasem Augustem Hlondem na rok przed wybuchem wojny. Przewaga potencjału militarnego III Rzeszy była na tyle duża, że inni czołowi polscy dowódcy wypowiadali się bardziej dobitnie. Zastępca szefa Sztabu Głównego, płk Józef Jaklicz, w krótkich, żołnierskich słowach nie pozostawił wątpliwości co do wyników zbliżającej się wojny: „Dostaniemy w dupę!”.

Dysproporcja sił

Od 1 września 1939 r. Polska prowadziła wojnę obronną z państwem dysponującym znacznie większym potencjałem demograficznym, gospodarczym i militarnym.

W połowie 1938 r. Niemcy liczyły 78,8 mln mieszkańców, II RP ponad dwukrotnie mniej – 34,8 mln. Poziom niemieckiej gospodarki umożliwiał III Rzeszy inwestowanie olbrzymich środków w rozbudowę i modernizację armii, szykującej się do wojny napastniczej. Dużą część nakładów przeznaczano w rozwój lotnictwa i broni pancernej, które miały doprowadzić do szybkiego zwycięstwa Wehrmachtu. 22 sierpnia 1939 r. Hitler poinformował niemieckich dowódców, że konflikt z Polską będzie wojną nowego typu, która zostanie rozstrzygnięta błyskawicznie: „Koniecznie trzeba szybko zdusić najmniejszą iskierkę życia Polski, w razie potrzeby – brutalnie”.

Siły zbrojne Polski były jakościowo słabsze i ilościowo mniejsze od sił niemieckich. W połowie 1939 r. liczba żołnierzy wynosiła 439,7 tys., z czego 80% stanowili żołnierze służby czynnej. W dniu rozpoczęcia wojny armia niemiecka liczyła ponad 1,5 mln żołnierzy, a Polacy dysponowali około 960 tys. żołnierzy. Niemcy, łącznie z odwodami, sformowali 7 dywizji pancernych, 4 dywizje lekkie, 4 dywizje zmotoryzowane, 44 dywizje piechoty oraz 1 brygadę kawalerii.

Z powodu opóźnionej mobilizacji, Polacy zdołali rozmieścić przed 1 września w przewidzianych miejscach walk jedynie 24 dywizje piechoty (w tym 3 o niepełnych stanach), 4 brygady piechoty i 9 brygad kawalerii (w tym jedną zmechanizowaną). Z powodu opóźnienia w mobilizacji całość sił miała zostać rozwinięta dopiero w drugim tygodniu września. Armia niemiecka miała dwukrotną przewagę w piechocie, trzykrotną w artylerii oraz – co było szczególnie ważne w planowanym przez Niemców Blitzkriegu – pięciokrotną w samolotach i czołgach.

Wojska lądowe

Wojsko polskie dysponowało 2800 działami, prawie 500 czołgami i tankietkami oraz kawalerią wyposażoną w broń przeciwpancerną.

Do momentu wybuchu II wojny światowej zdołano jedynie przezbroić piechotę i artylerię. Brakowało jednak wystarczającej ilości dział, by zapewnić piechocie odpowiednie wsparcie ogniowe. Polacy posiadali nowoczesne uzbrojenie, np. działka przeciwpancerne kal. 37 mm Bofors, czołgi 7 TP, a także karabiny przeciwpancerne wz. 35, które w wielu wypadkach doskonale sprawdziły się na polach bitew.

Poważnym problemem polskich żołnierzy była jednak niewystarczająca ilość nowoczesnego sprzętu. Brakowało przede wszystkim czołgów i dostatecznej ilości broni przeciwpancernej, która z pewnością przyczyniłaby się do opóźnienia niemieckiego natarcia. Przyznał to Hitler po zakończeniu kampanii: „Gdyby Polska miała broń przeciwpancerną, zwycięski pochód nie byłby możliwy”.

Niemieckie dywizje piechoty dysponowały potężniejszą siłą ognia, która wyrażała się w większym kalibrze artylerii lekkiej, czterokrotnej przewadze liczebnej artylerii ciężkiej i większej ilości moździerzy. Niemcy rzucili na front łącznie 9 tys. dział oraz 2,5 tys. Czołgów i tankietek, które obok lotnictwa odegrały największą rolę w zbliżającej się kampanii. Jeden z twórców niemieckich wojsk pancernych, gen. Heinz Guderian napisał w 1937 r.: „my, czołgiści, czujemy się osobnym rodzajem wojsk i jesteśmy przekonani, że nasze sukcesy w przyszłych bitwach wycisną swe piętno na przebiegu wydarzeń wojennych”.

W momencie inwazji na Polskę Wehrmacht posiadał aż 1445 lekkich czołgów PzKpfw I, które nie nadawały się jednak do użycia w pierwszej linii ze względu na słabe uzbrojenie i opancerzenie. Najnowocześniejszymi były średnie czołgi PzKpfw III oraz PzKpfw IV. O zwycięstwie Wehrmachtu w wojnie z Polską zdecydowała jednak ilość użytej broni pancernej i jej zmasowane uderzenia na wybranych odcinkach frontu oraz precyzyjne bombardowania powietrzne.

Siły lotnicze i morskie

W 1939 r. lotnictwo Niemiec zaliczało się do najsilniejszych na świecie. Samoloty Luftwaffe miały nie tylko wspierać armię w bezpośrednich działaniach zbrojnych i wygrywać starcia z myśliwcami wroga, ale także – co było sprzeczne z dotychczasowym obyczajem wojennym – bombardować cele cywilne, by zakłócać transport sił przeciwnika.

W maju 1939 r. niemieckie siły lotnicze składały się z 3120 samolotów, w tym z 1,2 tys. bombowców, 270 bombowców nurkujących (osławionych „sztukasów”), 800 myśliwców oraz 850 samolotów rozpoznawczych.

Przeciwko tym siłom Polacy wystawili 397 samolotów, w tym 86 bombowców (czternaście razy mniej niż Niemcy) i 159 myśliwców (pięciokrotnie mniej niż Niemcy). Większość z nich, jak choćby przestarzałe samoloty typu „Karaś”, ustępowały osiągami maszynom niemieckim. Lotnictwo polskie posiadało wszakże nowoczesne bombowce „Łoś”, maszyny lepsze od ich niemieckich odpowiedników, ale wykorzystanie ich możliwości w działaniach defensywnych było mocno ograniczone. Wojska polskie dysponowały również 448 działami przeciwlotniczymi, w tym 58 nowoczesnymi działami kalibru 75 mm.

Marynarka wojenna składała się z morskiej i lądowej obrony Wybrzeża oraz niewielkiej floty wojennej (uszczuplonej o ewakuowane do Wielkiej Brytanii najnowocześniejsze niszczyciele) obejmującej głównie 4 kontrtorpedowce i 5 okrętów podwodnych. Polacy musieli przeciwstawić się przeważającym siłom Kriegsmarine, składających się z 2 okrętów liniowych, 3 pancerników, 8 krążowników, 21 niszczycieli, 63 okrętów podwodnych oraz 103 jednostek innych typów.

Niemiecki walec

Najważniejsi polscy dowódcy zdawali sobie sprawę z przewagi armii niemieckiej. Należy docenić olbrzymi wysiłek II Rzeczypospolitej w rozwój i modernizację sił zbrojnych. Brytyjski gen. Edmund Ironside napisał  w raporcie, że „Polacy są biednym narodem”, ale „napinają swoje możliwości ażeby się uzbroić”.

Wojsko polskie – wbrew kłamliwym twierdzeniom rozpowszechnianym w PRL – dysponowało także nowoczesnym uzbrojeniem. Potrzeby jednak znacznie przewyższały nakłady, a przewaga Wehrmachtu, Luftwaffe i Kriegsmarine była zbyt wielka. Uwzględniając uwarunkowanie geograficzne umożliwiające atak na Polskę od północy, zachodu i południa oraz bierność naszych sojuszników, Wehrmacht musiał przetoczyć się przez Polskę jak walec. Nie pomogły ani nowoczesna broń, ani morale żołnierzy, którzy – jak pisał historyk Paweł Wieczorkiewicz – „wypełniali do końca niewykonalne rozkazy”

Autor: Rafał Opulski
Artykuł pochodzi z: Dodatku prasowego krakowskiego IPN do „Dziennika Polskiego”

Podziel się: