Armia „Karpaty”

Armia „Karpaty” utworzona w lipcu 1939 r. była odpowiedzią Naczelnego Wodza marsz. Edwarda Rydza -Śmigłego na zagrożenie ofensywą niemiecką z terenu Słowacji. Marszałek spodziewał się głównego zagrożenia z Pomorza niemieckiego i Dolnego Śląska. Na skrzydłach oczekiwał ofensywy sił słabszych, wzmacnianych dopiero na etapie dalszych działań zbrojnych.

Plany użycia i możliwości armii

Armia „Karpaty” była najmłodszym związkiem operacyjnym, które w ramach planu operacyjnego „Zachód” miały przeciwstawić się Wehrmachtowi. Rozkaz ją powołujący został wydany 11 VII 1939 r., kiedy to swoje zadania otrzymał dotychczasowy inspektor armii we Lwowie, gen. dyw. Kazimierz Fabrycy. Armia otrzymała zadanie bronić południowej granicy państwa w Karpatach, od Czorsztyna do granicy z Węgrami. Osłonić centralny okręg przemysłowy oraz skrzydło i tyły Armii „Kraków” przez zamknięcie na kierunkach wyprowadzających ze Słowacji na Rzeszów i Kraków przejść w Karpatach, rozpoznanie nieprzyjaciela i energiczne przeciwstawienie się mu począwszy od samej granicy; utrzymywać łączność z Armią „Kraków”; dozorować kierunki wyprowadzające z Węgier na Małopolskę Wschodnią, a w szczególności na zagłębie naftowe Borysław, organizując dozór na przejściach karpackich i opóźnianie rozporządzalnymi siłami. Początkowo jedynymi oddziałami, które otrzymała Armia był nowosądecki 1. pułk Strzelców Podhalańskich, dwa pułki Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) i samodzielny batalion KOP „Żytyń”, z minimalnym wsparciem artylerii i innych związków. Jako lotnictwo armijne zostały przydzielone dwie eskadry lotnicze (31. Eskadra Rozpoznawcza, 56. Eskadra Obserwacyjna) oraz pluton samolotów łącznikowych. Jeszcze w trakcie rozmowy marszałka z gen. Fabrycym ten pierwszy podkreślił rolę fortyfikacji i zniszczeń, które mogły utrudnić posuwanie się sił przeciwnika w terenie górskim. Na poważniejsze prace w tym zakresie zabrakło jednak czasu. W sierpniu przewidziano utworzenie odwodu „Tarnów” w sile dwóch dywizji piechoty dla wsparcia Armii „Karpaty”. Najważniejszą jednak rolę w obronie południowej granicy państwa miała utworzona w marcu 1939 r. Armia „Kraków”. Jej znaczenie było szczególnie widoczne w świetle opracowanego planu obronnego „Zachód”. Miała ona stanowić „zawias” w polskim ugrupowaniu obronnym, które w drugiej fazie działań miało wycofywać się w kierunku południowo-wschodnim. Według planów z sierpnia 1939 r. Armia „Kraków” miała dysponować 7 dywizjami piechoty, brygadą kawalerii i brygadą kawalerii zmotoryzowanej. Tymczasem siły niemieckie, które miały zaatakować z terenu Górnego Śląska i z południa oceniano na 9-12 dywizji piechoty, 2-3 dywizje szybkie, czemu Polska mogła przeciwstawić 9 dywizji piechoty (w tym 2 z odwodu), brygadę kawalerii i brygadę kawalerii zmotoryzowanej. W świetle zadań postawionych przed Armią „Kraków” stwierdzić trzeba, że zadania postawione przed nią były bardzo trudne. Natomiast Armia „Karpaty” posiadająca tylko oddziały osłonowe bez artylerii była faktycznie armią fikcyjną.

Jak gen. Kazimierz Fabrycy zamierzał zrealizować postawione przed jego armią zadania? Z powodu słabości swoich sił, niemal pozbawionych broni przeciwpancernej, jedyną możliwość widział w próbie powstrzymania przeciwnika tuż przy granicy słowackiej, tam gdzie teren ułatwiał obronę. Temu celowi miało posłużyć wykonanie zniszczeń w postaci: stworzenie potężnych lejów w drogach i szosach w tych miejscach, gdzie się nie dadzą objechać oraz wysadzenie mostów na wszystkich drogach dofrontowych; stworzenie zapór minowych przed odcinkami bronionymi przez piechotę; wykonanie zawał na drugorzędnych dróżkach i przesmykach leśnych. Pisał to w relacji złożonej po wojnie, gdzie wyraźnie zaznaczył, że możliwości stawiania oporu istniały tylko w pasie na południe od linii: Stary Sącz – Grybów – Gorlice – Żmigród – Dukla – Rymanów – Bukowsko – Baligród. Nie było to możliwe dalej na północ, gdzie ukształtowanie terenu umożliwiało rozwinięcie sił niemieckich. Drugim miejscem, które według gen. Fabrycego dawało szansę na powstrzymanie nieprzyjaciela małymi środkami i siłami była dolina Dunajca. Gorsze możliwości obrony stwarzała dolina Popradu, słabo wypadła też ocena możliwości obrony na południe od Dukli i Rymanowa. Lepiej z kolei w rejonie Baligrodu, czyli dotyczyła Przełęczy Łupkowskiej i Nad Roztokami. Powojenna relacja generała zawiera także wzmiankę o możliwości ofensywnego zabezpieczenia granicy ze Słowacją, co oznaczałoby konieczność zajęcia jej północnej części. Dotyczyło to uderzenia w kierunku Popradu, a następnie dotarcia do granicy węgierskiej. Dałoby to możliwość sparaliżowania planów niemieckich wykorzystania Słowacji do ataku na Polskę. Plan ten nie był zapewne brany pod uwagę przez marsz. Rydza-Śmigłego, ze względów politycznych. Z drugiej strony, ani dowódca Armii „Karpaty”, ani Armii „Kraków”, nie dysponowali siłami, które można by przeznaczyć do tego celu. W sferze rozważań pozostały także przemyślenia gen. Fabrycego dotyczące możliwości zorganizowania dywersji na terenie Słowacji.

Jakie prace fortyfikacyjne udało się przeprowadzić do wybuchu wojny na terenie podlegającym Armii „Karpaty”? W czerwcu i lipcu 1939 r., w terenie przebywała specjalna komisja Sztabu Głównego pod kierownictwem płk. dypl. Mariana Porwita, która wyznaczyła cztery miejsca, w których planowano wybudowanie fortyfikacji stałych. Ze względów finansowych prace przełożono na rok 1940 r. Pozostała tylko możliwość budowy umocnień polowych i przygotowanie zniszczeń. Spośród obiektów przygotowanych do wysadzenia znalazł się tunel łupkowski i węzły dróg: Polany, Tylawa, Jaśliska. Do budowy fortyfikacji polowych skierowano kompanię saperów z 22. batalionu saperów, a w drugiej połowie sierpnia użyto żołnierzy batalionów Obrony Narodowej (ON). W pracach pomagała także ludność miejscowa. Umożliwiło to wykonanie rowów strzeleckich, stanowisk dla broni maszynowej i rozciągnięcie drutu kolczastego. Na pozycjach głównego pasa obrony powstały stanowiska dla broni maszynowej, armat przeciwpancernych oraz przeszkody przeciwpancerne. Prac tych nie udało się ukończyć przed wybuchem wojny. Spośród jednostek odwodowych, które miały wzmocnić Armię „Karpaty”, żadna z nich nie trafiła na ten teren przed wybuchem wojny.

Wojna

Po ogłoszeniu mobilizacji alarmowej siły podległe Armii „Karpaty”, zasilone batalionami ON, przekształcono w 2. i 3. brygady górskie. W pierwszych dniach wojny dochodziło tylko do starć granicznych pomiędzy elementami 2. Brygady Górskiej (BG) i Straży Granicznej, a oddziałami słowackimi. Błędem był zakaz bombardowania rozpoznanego lotniska Spišská Nová Ves na terenie wschodniej Słowacji, skąd operowały niemieckie samoloty bombowe. Rozkaz Sztabu Głównego zakazywał także bombardowania wykrytej na tym terenie kolumny 4. Dywizji Lekkiej (DL). Spowodowane to było przedwojennymi uzgodnieniami z rządami angielskim i brytyjskim, które zabraniały bombardowania celów żywych na obszarze nieprzyjaciela. Dopiero po przekroczeniu przez 4. DL granicy państwowej, jej kolumna została zaatakowana na szosie Nowy Targ-Chabówka przez 31. ER. Od 2 września rozpoczęły się dwudniowe walki z oddziałami niemieckimi w dolinie Dunajca. Faktycznie oddziały niemieckiej 2. Dywizji Górskiej (DG) zostały powstrzymane w tym rejonie przez oddział kpt. Romana Wróblewskiego złożony z batalionu KOP „Żytyń” i batalionu ON „Limanowa”. Gorzej wypadła obrona Dunajca i Popradu organizowana 5 września przez 2. BGw Nowym Sączu. Samowolną decyzją płk. Aleksandra Stawarza jednostka została wycofana na linię rzeki Biała. Dowódca ten ocenił, że bez wsparcia artylerii ma niewielkie szanse na obronę. Zarysowało się tym samym niebezpieczeństwo obejścia pozycji Armii „Karpaty” z terenu Małopolski.

Szczególnie niepokojący był przebieg działań wojennych na odcinku Armii „Kraków”, gdzie oddziały niemieckie zagroziły całej armii, co miało realny wpływ na cały plan obronny „Zachód”. Rozpoczęcie wycofywania Armii „Kraków” na wschód w dniu 3 września przyniosło decyzję marsz. Rydza-Śmigłego powierzenia obrony linii Dunajca Armii „Karpaty”. Podporządkowano jej w tym celu 24. Dywizję Piechoty (DP), którą skierowano w rejon Tarnów-Dębica. Dywizja była mobilizowana w garnizonach podkarpackich w mobilizacji powszechnej i przeznaczona do Odwodu Naczelnego Wodza. W rejonie Jasła wyładowano natomiast większość oddziałów 11. Karpackiej DP (KDP). Niestety, główny wysiłek obrony w południowej części Podkarpacia w dalszym ciągu spoczywał na batalionach KOP i ON bez wsparcia artylerii. Tymczasem strona niemiecka wprowadzała tutaj kolejne jednostki górskie.

6 września zaznaczył się udaną obroną 24. DP na linii Dunajca z podchodzącymi oddziałami rozpoznawczymi niemieckiej 4. DL, jednak wysiłek ten wieczorem zniweczył rozkaz gen. Fabrycego nakazujący odejście dywizji za Wisłokę. Decyzja okazała się brzemienna w skutki. Nie udało się połączyć z podchodzących jednostkami Armii „Kraków”, a maszerujące w dzień kolumny 24. DP poniosły straty pod Tuchowem od zmotoryzowanych oddziałów niemieckich. Na podstawie pierwszych niekompletnych informacji o rozbiciu dywizji, a także dodatkowo o stratach poniesionych przez jednostki Armii „Kraków pod Dunajcem, gen. Fabrycy zdecydował o kontynuowaniu odwrotu za San. Czas potrzebny dywizjom piechoty na dojście do rzeki miała dać 10. Brygada Kawalerii (BK), która otrzymała zadanie opóźniania niemieckich sił pancerno-motorowych pomiędzy Rzeszowem a Jarosławiem.

W ślad za błędną decyzją dowódcy armii, przynajmniej czasowo walki unikali także dowódcy podległych mu dywizji piechoty, którzy 8 września samowolnie odeszli ze stanowisk nad Wisłokiem. Opuszczenie ich gen. bryg. Bronisław Prugar-Ketling tłumaczył ujemną oceną przydatności terenu nad Wisłokiem do obrony. Pod nowym dowództwem 24. DP wzięła udział 12 września w krwawym boju pod Birczą z oddziałami 2. DG. W zwrocie zaczepnym wziąć miała także udział 11. KDP, niestety wspólna akcja została odwołana przez dowódcę Grupy Operacyjnej „Południowa” gen. bryg. Kazimierza Łukoskiego. Przyczynił się do niego rozkaz gen. Fabrycego o odwrocie jednostek grupy do Przemyśla. Nikt jednak nie powiadomił płk. Bolesława Schwarzenberga-Czernego o zmianie planów. W odległości 10 km na zachód od Birczy ostatnią bitwę stoczył 17. pp. W trakcie przebijania się z okrążenia niemieckiego w miejscowości Borownica zginął jego dowódca ppłk dypl. Beniamin Kotarba, a pułk rozproszył się.

Od 7 września siły niemieckiej 1. DG rozpoczęły zdecydowane działania na południe od Krępnej, co w krótkim czasie doprowadziło do odrzucenia znajdujących się tam batalionów ON wspieranych przez pułk KOP „Żytyń”. W następnych trzech dniach niemieckie jednostki górskie opanowały południową część Podkarpacia, zajmując Gorlice, Jasło, Krosno i Sanok. Do szczególnie zaskakującego stronę polską wydarzenia doszło w Krośnie. Niemcy wdarli się wieczorem na rynek, gdzie w pobliskiej restauracji spożywało kolację dowództwo 2. BG. Do niewoli trafiła część sztabu brygady, a jej siły uległy dezorganizacji. Już wieczorem 9 września niemieccy strzelcy górscy przeszli San w bród, rozpoczynając tym samym działania na jego wschodnim brzegu. Nie przeciwdziałały im znajdujące się od północnej strony niemieckiego korpusu górskiego jednostki 38. Dywizji Piechoty Rezerwowej i 11. KDP. Przeciwnie, gen. Fabrycy nakazał im odejście pod Przemyśl. Następnego dnia 3. BG, po krótkich walkach w Dobromilu i Samborze, odeszła w kierunku Starego Sambora, w celu uporządkowania swoich szeregów. Tym samym otworzyła się droga na Lwów dla niemieckiego oddziału pościgowego. 10 września przyczółki na prawym brzegu Sanu w rejonie Radymna zdobyła także 4. DL, co w bliskiej perspektywie ostatecznie utrącało strategiczne plany obrony tej linii. Obrona Przemyśla prowadzona 14 września miała dać czas wojskom Frontu Południowego gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego (od 11 września) na odwrót w kierunku Lwowa.

Gen. Fabrycy pozostawał pod wrażeniem możliwości niemieckich sił pancerno-motorowych, co wpływało na podejmowane przez niego decyzje o odwrocie, najpierw zejścia z linii Dunajca, następnie 7 września odwrotu na linię Sanu. Na podstawie napływających do niego meldunków, nie do końca orientował się też w sytuacji podległych mu jednostek (od 6 września Armia „Małopolska”). Z jednej strony przyjmował bez dokładnego sprawdzenia, często przesadzone, informacje o rozbiciu sił polskich. Z drugiej strony nierealne, nawet dla podległych mu dowódców były plany obrony linii Sanu, które podejmował będąc daleko od linii frontu. Gen. Fabrycy, ogarnięty psychozą odwrotu, w możliwości takiej obrony już nie wierzył; nie wykonywał zadań uporczywie postulowanych przez naczelne Dowództwo, które wzywało do utrzymania za wszelką cenę linii Sanu. Zadania te formalnie przyjmował i nawet planował wykonanie przeciwuderzeń lub zwrotów zaczepnych. Natychmiast jednak odstępował od zamiaru, gdy zaczynały się trudności; w ślad za tym wychodziły rozkazy do dalszego odwrotu. W 1939 r. nie było możliwości powstrzymania sił niemieckich nie tylko na linii Dunajca, ale i Sanu. Szanse stawiania oporu byłyby większe, gdyby przed wybuchem wojny otrzymano siły odpowiadające kierunkowi strategicznemu, jakim było terytorium Małopolski. W trakcie kampanii zaważyły decyzje podejmowane przez dowództwo Armii, z przedwczesnym opuszczeniem linii Dunajca i brakiem wsparcia 2. i 3. brygad górskich przez artylerię 11. KDP. Sytuację ratowała tylko 10. BK, której działania nie zostały wykorzystane przez resztę armii.

Zamieszczone w artykule cytaty pochodzą z publikacji:

M. Porwit, Komentarze do historii polskich działań obronnych 1939 roku. T. 1. Plany i bitwy graniczne, Czytelnik, Warszawa 1983, s. 101, 169,

M. Porwit, Komentarze do historii polskich działań obronnych 1939 roku. T. 2. Odwrót i kontrofensywa, Czytelnik, Warszawa 1983, s. 462.

T. Jurga, Obrona Polski 1939, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1990, s. 602.

R. Dalecki, Armia Karpaty w wojnie 1939 roku, Wydawnictwo Libra, Rzeszów 2009, s. 23, 26.

Autor: Piotr Chmielowiec
Artykuł pochodzi z: Dodatku prasowego rzeszowskiego IPN do Nowin"

Podziel się: